niedziela, 24 stycznia 2016

IX




Wilki polują samotnie albo w  małych watahach, a barany chodzą stadami. Sama prawda, wilki mają złą sławę, jak już kiedyś tam wspominałam, ale cenią sobie, zwłaszcza młode bardzo ważne cechy: siłę, wolność i więzy krwi. W drugim przypadku według mnie nie ma nic po za owczym pędem, pogonią za akceptacją, smutne jest to, że tak nie wielu ma odwagę sprzeciwić się reszcie. A jeśli, już ktoś zdobędzie się na odwagę sprzeciwu, zwykle zostaje wykluczony.
Z moimi braćmi, chociaż w nie których, kwestiach się nie zgadzamy, no sorry nie jesteśmy jednym organizmem, to ponad wszystko liczy się dla nas właśnie siła, wolność i więzy krwi. Kolejne wartości, które wpoili nam rodzice. Siła- już jako pięcioletnie dzieciaki zostaliśmy uświadomieni, że życie nie jest jakimś dobrym staruszkiem rozdającym na prawo i lewo ciasteczka, tylko cholernie trudną grą, którą ukończą tylko silni. Siłą nazywam  umiejętność kroczenia dalej gdy sypie się grunt, śmiechu gdy cisną się łzy, walką do samego końca nawet jeśli od początku stoimy na straconej pozycji. Wolność- nikt nie ma prawa nam niczego narzucać, to szukanie i przemierzanie nieodkrytych dróg i pozostawianie za sobą szlaku, w sumie tylko ludzie wolni mają wspomnianą odwagę. A więzy krwi, przecież to takie oczywiste. W rodzinie możemy się kłócić, bić, wyzywać i inne takie niezbyt miłe rzeczy, ale jeśli ktoś obcy podniesie rękę na któreś z nas, to  będzie mieć na głowie wszystkich, bo my nigdy nie popuszczamy. "Masz coś do mnie? Spoko, ale od mojej rodziny się odwal." to zdanie chyba najtrafniej wszystko podsumowuje.

  Chyba to jest odpowiedni moment bym powiedziała wam co nie co o moich braciszkach :) A więc oni to: "Lekkoduchy i latawice, skaczą z kwiatka na kwiatek, zanik konserwatywnych wartości i brak jakiegokolwiek wychowania to…" Ekhem. Podziękujmy naszym dziadkom i skupmy się na twardych faktach.. a więc odwaga, poczucie moralności oraz towarzyskość – to cali oni! Nieczęsto zdarza im się zmieniać swoje silnie ukorzenione poglądy, chociaż  mają  otwarty umysł  i  są zawsze gotów wysłuchać poglądów drugiej osoby. Jest to zdolnością bardziej nabyta na drodze życiowej, aniżeli wrodzona. Teraz to i dyplomatami  mogliby zostać, podczas gdy ich stosunek do rozwiązywania spięć w dzieciństwie, prezentował się… Cóż. „Dajmy sobie po razie i spokój.” Cenią sobie szczerość – oczywiście, każdemu z nas zdarza się kłamać, oni też do świętych nie należy, ale jest pewne, że nigdy nie byliby w stanie okłamać osoby, która jest dla nich bliska, w istotnej i poważnej sprawie, w sumie to kolejna rodzinna wspólna cecha. Zwykła uczciwość nie pozwalałaby  im  na celowe wprowadzanie w  błąd  tych,  których  lubią  czy kochają . Byłby to w  ich  mniemaniu  zupełny  brak szacunku.
Już jako dzieci  lubili  się dobrze bawić – z natury są raczej ekstrawertykami  i potrzebują ludzi w swoim otoczeniu jak każde z naszej szalonej czwórki. Bardzo łatwo nawiązują  nowe znajomości, w przeciwieństwie do mnie, bo niestety ja nie umiem tak szybko  zaufać obcym, co jest zasługą ich charyzmatycznej osobowości: są dosyć wygadani, chociaż Medalu Mistrza Ciętej Riposty nikt im  nie dał, bo owy medal jest mój XD.  Ich ironiczne poczucie humoru równoważy nieco optymistyczna natura: zdarza  się  im patrzeć na świat przez różowe okulary i nie doceniać powagi sytuacji, chociaż cały czas starają  się o racjonalne  podejście do codziennego życia. Ale czy tak nie byłoby nudniej? Zawsze myślą pozytywnie i może właśnie dlatego są tak  pewni siebie, że niekiedy aż aroganccy, a kto nie jest? I w  ich mniemaniu nie są to wady, przeciwnie – fałszywa skromność nie popłaca i trzeba znać swoją wartość! I tu się z nimi zgadzam!
Są urodzonym i liderami, w sumie to jest nasza kolejna cecha wspólna, uwielbiają  pracować z ludźmi: zawsze dążą  do objęcia przywództwa, przez co można odnieść wrażenie, że lubią się rządzić. Oczywiście, jest to prawda, nawet nie próbowaliby zaprzeczać. Ale czy łatwo jest nawet próbować dowodzić gdy my wszyscy, a zwłaszcza ja, mamy jak to się nazywa gen alfy??  Nie, owszem często się sprzeczamy, rywalizujemy ze sobą, w sumie jak każde rodzeństwo, ale gdy trzeba umiemy razem współpracować.  Łaknie wiedzy i choć nigdy kujonem  o zgrozo nazwać ich nie można, bo o wiele bardziej przemawiają do nich zajęcia praktyczne, przez wzgląd na swoją ambicję  i  pragnienie bycia najlepszymi, lubią  błyszczeć na tle innych :p
Zawsze starają  się zachowywać jak dżentelmeni: zwłaszcza w stosunku do dziewczyn są szarmanccy i uprzejmi – ogółem, na co dzień starają  się pamiętać o kulturze osobistej i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Jednak płeć piękna szczególnie ich pociąga, bo nie da się ukryć – lubią towarzystwo pań. Zwłaszcza ładnych i rezolutnych.  Dziwne by było gdyby gustowali w swojej płci i od razu zaznaczam nie mam  nic do homoseksualistów, ludzie jak ludzie, żyjemy w wolnym państwie i każdy ma prawo wybrać swoją drogę.  Potrafią  w  końcu docenić nie tylko wygląd, ale i to, ile ma dziewczyna oleju w głowie. Sami  są typami nieuleczalnych  romantyków, a więc jeszcze wpisują się w ten kanon wrażliwych, ale i zaradnych  macho…czasami dzielenie przez nas dusz romantyków jest dla nas czystym przekleństwem.  –Wrażliwych  przynajmniej do końca romansu.- Ehh dziękujemy seniorom za tą jakże pozytywną opinię.. Lubią sobie pożartować, czasem  też nie mogą odmówić sobie chociaż tej szczypty ironii – ach, te proste przyjemności, które tak trudno porzucić – jednak nigdy nie nauczyli się hamować swoich emocje. Prawdę mówiąc, zawsze byli zbyt wybuchowi – to prawda, doświadczenie nauczyło ich, że najlepszą taktyką jest atak. Choćby się waliło, 666 piorunów huczało wokoło, a stado podejrzanych typów osaczyłoby ich w ciemnym zaułku – oni  będą walczył do końca. Być może zawdzięczają to wrodzonej ambicji i skłonności do lekkiego bagatelizowania problemów, bo przecież mogło być gorzej – w szkole jednak zachowują pełen profesjonalizm i dają  się poznać jako przyjaźni faceci (do czasu aż ktoś z nimi nie zadrze)  o nieco ciętym poczuciu humoru i dobrym zmyśle praktycznym, którzy nie boją się wziąć na swoje barki dużej odpowiedzialności, oczywiście nie można zapomnieć, że mimo wszystko są spoko braćmi. Tak wiem to brzmi jak reklama.
Mimo całej ich życzliwości, mogą  niekiedy wydać się odrobinę… Egoistyczni. Trudno czegoś innego oczekiwać jednak od samochwał, którzy mają  zresztą dosyć wysokie mniemanie o sobie. Bardzo trudno zachwiać  ich światopoglądem, bo chociaż wiedzą, że pępkiem świata nie są, czasem  mogą  sprawiać wrażenie narcystycznych  czy też zbyt pewnych siebie. Z tego powodu trudno im czasem przemówić do rozsądku czy w ogóle zachwiać ich wiarę w wybrane wartości i samych siebie. Jak się do czegoś przyczepią, można ich uznać niemal za upierdliwych – bo chociaż  perfekcjonistą  żaden  z nich nie jest, robota musi być zawsze dobrze wykonana. I tyle.
Cóż jeszcze więcej? Potrafią być serio nadopiekuńczy...ale dobrze jest być jedyną siostrą, bo cała trójka nieźle potrafi rozpieścić swą małą siostrzyczkę…

Ślęczałam nad notatnikiem, po raz setny go kartkując. Raz po raz nanosiłam na wyrwane z zeszytu kartki kopie znalezionych w środku schematów. Za cholerę nie wiedziałam co to miało być, ale jeśli to było w notesie, musiało, po prostu musiało być istotne. Czułam się jak Sherlock Holmes albo jakbym była postacią z kreskówki Scooby-Doo. Taa nawiązanie do kreskówek, zawsze spoko. Gdybym tylko umiała odczytać te bazgroły...i tu dostałam nagłego olśnienia, eureka i takie tam XD
Jak mogłam być tak durna! Cholera! Cholera i jeszcze raz cholera!!! Kinga zwróciła na to mi uwagę, ba nawet to podkreśliła. Odbicie! No jasne odpowiedź tkwi w odbiciu. Boże, nie wierzę te skomplikowane hieroglify to po prostu zwyczajne odbicie...nawet zwykły prymityw by na to wpadł.. no jak widać czasem najbardziej oczywiste i najprostsze rozwiązania pojawiają się na końcu.  Szybko pobiegłam z notesem do łazienkowego lustra. Otwarłam go na pierwszej zapisanej stronie. Podekscytowana zrobieniem w końcu jakiegoś kroku naprzód, nawet nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju. Ekscytacja i pewność, że później pójdzie z górki, wręcz mnie uskrzydlały. Powoli przesunęłam palcem pod pierwszym i jedynym zdaniem. Dziwnym, bo składało się z samych wyrazów, które na pierwszy rzut oka nie miały żadnego większego sensu.
-Trójkąt, robota, 1 a 2, R N Z D, 40000. - przeczytałam na głos. Noż szlag! Gdzie tu sens?! Kompletny bez sens... nie doceniłam ich. To byłoby zbyt proste do odczytania, musieli się zabezpieczyć jeszcze tym kodem... nie miałam wątpliwości to musiał być kod, dobrze chronili swoich tajemnic. Normalnie nie grzebałabym i nie węszyła w cudzych sprawach, ale jak ktoś zaczyna wpierdalać (sorry za wyrażenie) w moje sprawy, to nie mogę tego tak zostawić.. Musi być jakiś klucz na rozwiązanie tego... Trójkąt...trójkąt...trójkąt...figura geometryczna...instrument... hmmm związek trzech osób? Eeee to może od razu wykreślę.. trójkąt, co jeszcze może znaczyć? Trójkąt!!!!
-Rynek!- wykrzyknęłam. Rynek w slangu okolicznej młodzieży nazywano Trójkątem. Bam! To musiało być to! Nazwano go tak ze względu na trójkątny kształt, stanowił punkt zbioru osób, które chciały gdzieś się razem wybrać. Jedno na pięć może rozgryzłam. Weszłam z powrotem do pokoju kurczowo przyciskając do siebie notes. Cicho westchnęłam widząc rozwalonych na moim łóżku braci. Ich pojawienie się nie było dla mnie żadną niespodzianką, znając ich znów chcieli mnie ze gdzieś wyciągnąć. Nie, nie byłam na nich zła, a w ostatnim czasie ich przebywanie ze mną było jeszcze częstsze niż do tej pory, znałam ich aż za dobrze. Oni również zwęszyli coś hmm dziwnego i aby mieć pewność, że nie zrobię nic głupiego (sama).
-Nic ci nie jest?
-Nie, nic. Wszystko w porządku.- skłamałam chowając notatnik do szafki. Sądząc po ich minach wiedzieli, że to kłamstwo. Czasami to było naprawdę wnerwiające,że nic przed nimi się nie ukryje.
-Blado wyglądasz...- zauważył Gabriel -Klapaj na chwilę.
-Dzięki to takie pocieszne i co znaczy, że niby tylko na chwilę? -kiedy oni się nauczą, że nie cierpię rozkazującego tonu, no proszę kolejna wspólna cecha z nimi XD. Miałam poważne obawy, że słyszeli moje darcie w łazience.
-Idziemy za minutę na trójkąt.- oznajmił Hubert zapalając papierosa.
- Czyli słyszeliście? A i nie pal tu..- odparłam wyrywając bratu papierosa i wyrzucając go przez okno, papierosa nie brata XD.
-Nie wcale.- rzucił ironicznie Albert -Marcy, nie jesteśmy ani głusi ani głupi.
No tak, płynie w nas ta sama krew, więc uznanie ich za takich poważnie zaburzyłoby moją samoocenę. Spojrzałam na moich braci i uśmiechnęłam się.
-Pamiętam jeszcze jak byłaś małą gówniarą,która szukała wszędzie zaczepek.- zaczął Hubert wyciągając kolejnego papierosa. No nie, kiedy on się od tego gówna uzależnił?
- I jak zadawałaś się z samymi, według seniorów, "nieodpowiednimi osobnikami."-ze śmiechem dodał Gabryś rzucając we mnie poduszką.
-Głównie za waszą sprawą.- chwyciłam poduszkę za nim trafiła mnie w głowę i wycelowałam w Gabriela. 1:0 dla mnie!
-Co racja, to racja..-Albert wyłożył się z butami na moim łóżku.
-Buty, buty bucu bez empatii, ja na tym śpię.- trzepnęłam go po głowie, czasem dla kpin nazywaliśmy siebie nawzajem bucami XD takie tam rodzinne sprawki ;)
*******************************************************************
-Opowiedzcie mi jeszcze o innych, którzy idą z nami na festiwal- poprosiłam patrząc to w jedną,to w drugą stronę wychodząc z nowego, póki co całego, auta Gabriela...Po ostatnim ma pamiątkę w postaci jedynej ocalałej z niego rzeczy-kierownicy. Zgadnijcie gdzie trzyma swoje trofeum? Bagażnik. Tak, bagażnik, zupełnie nie wiem po co to wszędzie za sobą wozi...chyba nie muszę wspominać,że rodzice byli bardzo zachwyceni widząc,że ocalała tylko kierownica?
-Widzisz tego tam?- wskazał Gabriel palcem na czarnowłosego chłopaka, który pojawił się na grupowym zdjęciu przyjaciół Gabriela.
- To Piotrek. Ma kompletną ambę na punkcie artystów, więc proszę cię bądź cicho na ten temat, proooooszę. Obok niego, to Justyna- Tym razem wskazała na dziewczynę o długich, niemal czerwonych włosach. Miała jasno niebieskie oczy. Była to istota o nie przeciętnej urodzie, zdecydowanie wyróżniająca się na tle całej reszty. Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że była nieco zarozumiała, ale to nie oznacza, że nie była sympatyczna, bo sprawiała miłe wrażenie..... Naszą uwagę odwrócił donośny głos dochodzący z Trójkąta.
-Ej! Oliwer! Czy to nie ta dziewczyna co ci się tak podoba?! Marcelina jakaś tam chyba Serafin!
Całą trójką spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Niedaleko, bo zaledwie o dwa samochody dalej stała oparta o murek grupa dziesięciu chłopaków. Wszyscy wyglądali niebezpiecznie.
- Na nich lepiej uważać.-szepnął Albert. Całą czwórką kompletnie ich zignorowaliśmy. Kątem oka spojrzałam na Oliwera. Oooo czyżby się rumienił? Natychmiast gdy spostrzegł złowrogie wręcz mordercze spojrzenia moich braci, ukrył twarz w rękach i warknął pod adresem krótko ostrzyżonego blondyna z odstającymi uszami -Kurwa zamknij się.
-Dlaczego?- spytał idiotycznie blondyn z sterczącymi jak u disneyowskiego słonia Dumbo,czy jakoś tak. Gabriel nie przestawał mierzyć ich demonicznym wzrokiem, który większość przyprawił by o dreszcze.
-Nie są to zbyt inteligentni ludzie.-stwierdził nadal ich obserwując -Jeśli mają zamiar z nami zadrzeć.
-Z wami?-uniosłam brew, ignorując męczące spojrzenia koleżków Oliwera.
-Tak, z nami. Bo jeśli zrobią naszej siostrzyce coś złego, będą w najlepszym przypadku martwi.
Kiedy skończyli mi już przedstawiać resztę ludzi, wysłaliśmy Huberta z Alem po szejki dla nas. Niestety w tegoroczną wiosnę rzadko można było cieszyć się promieniami słońca, bo niebo zazwyczaj było spowite przez ciemne deszczowe albo nawet burzowe chmury. Taka pogoda sprzyjała jedynie złemu humorowi, aczkolwiek ja, mając takich towarzyszy nie miałam na co narzekać.Ale czyż nie mówi się,że po każdej burzy wychodzi słońce? A ja miałam dziwne przeczucie,że za nie długo coś potoczy się dalej.

6 komentarzy:

  1. Witaj,
    Dzięki za komentarz u mnie. Czytając go zastanawiałam się, czy czegoś ie przegapiłaś. Przecież ona uratowała swoją siostrę.
    Co do twojego wpisu. Wystawiasz tych swoich braci na aukcję? Po ile chodzą? Nie, no żartuję. Po prostu wyfajdają się fantastyczni (znaczy bracia Marceliny). Az zazdroszczę. Ja jestem zajeta.
    Co do drugiej części..... No no lustrzane odbicie. Fajny pomysł.
    Całość bardzo zabawna,ciepła z cut ostrym zakończeniem. uśmiechałam się na te twoje porównania.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam Irma.
    pisanieff.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, faktycznie musiałam przegapić ten moment uratowania ;p ach ta głupiutka ja XD kłania mi się czytanie ze zrozumieniem :/ jeszcze raz wybacz, bardziej skupiłam się na wątku z Martą,mam nadzieję,że mi wybaczysz tą nie uwagę :)

      Usuń
    2. Witaj,
      Wybaczam, wybaczam. każdemu może się zdarzyć. Poza tym tekst był dość długi.
      Pozdrawiam Cię serdecznie Irma.

      Usuń
    3. Witaj,
      Zapraszam do siebie.Nowy rozdział już jest.
      Pozdrawiam Irma.

      Usuń
  2. Uwielbiam twoje wstępy do rozdziałów :D
    Poza tym bracia jak zwykle niezawodni i zajebiści <3
    Też chce takich!
    Rozdział super..a zakończenie po prostu mega!
    A to lustrzane odbicie..kurcze świetny pomysł.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :*** (pure-love.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju jeju jeju też chce takich braci! Pożyczysz mi ich na troche? :3 genialny rozdział! Bardzo dobrze napisany.

    PS Zapraszam do mnie na nową notke

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Follow us on Facebook